środa, 30 września 2020

Rosarium - nowa seria kosmetyków od Soraya :)

Cześć :)
Mimo że mam kilka kremów do twarzy w swoich zapasach, zawsze z radością witam na swojej półce nowości :) Czasem są to takie, których nie chowam na później tylko z ciekawością używam od razu :) I właśnie seria Rosarium od lubianej przeze mnie firmy Soraya zainteresowała mnie, bo po pierwsze, polubiłam po latach kosmetyki różane, po drugie są tu też kosmetyki dla panienek 40+ jak ja :D Chodźcie poczytać co zawiera seria Rosarium, ja przetestowałam na razie 5 różnych kosmetyków :)


Cała seria Rosarium zawiera od 95 do 98% składników pochodzenia naturalnego :) Tonik to 95% natury i zawiera w sobie głównie wodę różaną, ekstrakt z róży stulistnej, panthenol. Pojemność to 200 ml. Ma koić, odświeżać, nawilżać i moim zdaniem zdecydowanie spełnia te obietnice. Podkreślałam nie raz, że nie przepadam za wielowarstwową pielęgnacją, zwykle lubię się umyć i nałożyć krem, dlatego że ciężko mi znaleźć produkty (typu tonik, serum) po których moja twarz nie będzie się kleić i nie będę się czuć zapchana.

Tonik spełnia moje oczekiwania zdecydowanie, czuję się po nim jak po użyciu 100% hydrolatu, szybko się wchłania, nie zostawia lepkiej warstwy, buzia jest świeża. I nie boję się nakładać kolejnego kosmetyku, bo nie czuję nic na twarzy :) Może to dziwne że w tym wieku jeszcze mnie coś dziwi, ale wow! Jestem zadowolona :) Używam go na płatek kosmetyczny, lekko dociskując mokry do twarzy, wklepując.

Do serum też podchodziłam jak pies do jeża :D Po większości serum się kleję i zwykle nie wyobrażam nałożyć sobie na nie kremu,często więc używam samo. Tutaj też zostałam mile zaskoczona :) Na dzień używam tylko serum - doskonale sprawdza się pod makijaż przy mojej tłustej cerze, natomiast wieczorem po toniku nakładam serum i krem - świat się kończy żebym ja miała 3 produkty na buzi :D
Serum na początek bardzo spodobało mi się wizualnie - cudna lekka plastikowa buteleczka i perłowy hydro-żel zauroczyły mnie do tego stopnia, że ciągle je trzymałam w dłoniach i oglądałam :D Pojemność 30 ml.
Jest tak lekki i "mokry" że sama przyjemność go nakładać :) Błyskawicznie się wchłania zostawiając mega gładką, delikatnie napiętą i nawilżoną buzię. Żadnego klejenia! Nakładałam nawet pod oczy i nie czułam żadnego dyskomfortu. Zapach bardzo delikatny, różano-landrynkowy, ale nie ma typowego zapachu róży.
Zdecydowanie kupię ponownie, jest bardzo przyjemne zarówno na noc pod krem, jak i na dzień pod makijaż :)


Maseczka jest w saszetkach 2x5 ml i ma starczać na dwie aplikacje - mi całość wystarczyła na..sześć :) Dla mnie 5 ml na raz to za dużo, zwłaszcza że jest to maseczka bez spłukiwania więc podzieliłam na 3 razy :) Zwykle takie maski nakładamy grubą warstwą i po 10 minutach usuwamy nadmiar ale mi zawsze jest tego nadmiaru żal i wolę nałożyć mniej a mieć na więcej razy :) Jeśli masz suchą cerę, to może faktycznie dobrze jest nałożyć grubo, bo skóra sobie "wypije" potrzebną ilość, ja jednak mam mieszaną i wystarczyło mi 1/3 jednej saszetki :) 
Maseczka to 97% składników pochodzenia naturalnego i poza wodą różaną zawiera też olej z róży piżmowej. Wygładza i intensywnie regeneruje, ma fajną dosyć gęstą konsystencję, ale na buzi nie jest za ciężka, taka mocno odżywcza jak bogaty krem :) Ja kocham takie saszetkowe maseczki na weekendowe wyjazdy zamiast kremu na noc jeśli w dodatku kosztują grosze (tutaj poniżej 3 zł). I ten przyjemny różano-landrynkowy zapach! :)
Skład:


Co do kremu-maski na noc mam właściwie podobne zdanie jak do maseczki w saszetce :) Używałam ich na zmianę i nie widziałam większej różnicy :) Może krem jest minimalnie lżejszy, jakby ciut bardziej żelowy przy rozprowadzaniu, ale różnica jest niewielka :) Jego czasem dawałam sobie dużą ilość i masowałam rollerem, to też jedna z moich ulubionych form pielęgnacji  i relaksu :)
Jeśli boicie się cyferek 40 i 50 na opakowaniu, spokojnie, możecie podarować swoim mamom :D Zresztą krem ten nie zawiera żadnych mocnych składników aktywnych dla "starszych pań"więc spoko :D Poza ekstraktem z róży stulistnej, znajdziemy tu jeszcze maso shea, które odżywia każdą potrzebującą tego skórę, czy młoda, czy bardziej dojrzała :) 
Krem zostawia na buzi delikatny film, jest odczucie nałożenia bogatego ale nie za tłustego kremu :) Rano skóra lekko mi się błyszczy, jest bardzo miękka, moim zdaniem odżywiona. Wiecie co, lubię tę serię, nie mogę się doczepić do żadnego produktu póki co :D


Tubka o pojemności 200 ml zawiera fajny gęsty balsam o cudnym zapachu - takim jak cała seria :) Róże, słodycz wanilii, troszkę fiołka - dla mnie landrynkowy, ale subtelny i nawet smarując całe ciało nie przeszkadza, nie narzuca się intensywnością. Mimo że przy rozprowadzaniu na skórze jest lekki i jak na regenerujący balsam dosyć szybko się wchłania, to skóra jest ukojona, odżywiona, nie sprawia wrażenia że czegoś jej za mało :)  Ja balsamy używam tylko na noc i co ważne, nogi mi się nie ślizgały pod kołdrą :D, a to jest dla mnie najlepszy test tego czy polubię balsam do ciała (bo ogólnie balsamowanie to dla mnie największa męka :D ) Balsam zawiera w sobie składniki które już dziś wymieniałam - ekstrakt z róży stulistnej,olej z róży piżmowej, masło shea. 
Skład:
Serię Rosarium uważam za bardzo udaną! Przynajmniej na razie, po przetestowaniu 5 kosmetyków, a seria jest bogata w następne 5 <3  Kolejny kosmetyk który otworzę to krem pod oczy <3
Całą serię Rosarium od Soraya możecie obecnie nabyć aż 30% taniej w sklepie bee.pl ! Popatrzcie na całą ofertę, ceny są świetne <3  :)
Znacie już serię Rosarium? Zaciekawiła Was? :)

13 komentarzy:

  1. Ciekawa seria i całkiem spory wybór. Serum mnie zainteresowało :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dopiero ostatnio odkryłam, że Soraya ma taką serię kosmetyków. Chętnie coś wypróbuję. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo ciekawa seria. Jedynie dlatego, że nie przepadam za zapachem róży to się na nią nie skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię różane zapachy ;) Zainteresował mnie ten krem na noc bo szukam czegoś bardziej treściwego. No i to serum - wygląda cudnie!!

    OdpowiedzUsuń
  5. a ja pierwsze słyszę o tej serii, ale jestem totalnie do tyłu

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo ciekawa seria, cieszy mnie ze Soraya idzie w ta strone :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Widziałam już tą serię i muszę przyznać, że ładnie się prezentuje :) Tonik bardzo fajny, bo na mojej ulubionej wodzie różanej, a serum swoim wyglądem kojarzy mi się z tym z Wibo, choć obstawiam, że działa dużo lepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Piękne opakowania. Ja też 40+, z chęcią bym sprawdziła.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kurczę, ja z Soraya nie miałam chyba jeszcze żadnego kosmetyku. Ta seria ma piękne opakowania!

    OdpowiedzUsuń
  10. Pięknie prezentuje się ta seria :) Z całego zestawu najbardziej zainteresowała mnie maseczka :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Też mam tą serię, kremy oddałam mamie, reszta została u mnie, ale może dam jeden balsam siostrze, bo nie widzę różnicy między nimi :) Ogólnie zaskoczył mnie zapach tej serii w niektórych kosmetykach (mówię o tych landrynkach według Ciebie :D), myślałam, że będzie w 100% różany. No i zaskoczyła mnie rozświetlająca formuła w serum i balsamach.

    OdpowiedzUsuń
  12. Tak, zaciekawiła mnie. Widziałam już, że jest duża akcja z tą Sorayą, ale po Twoim poście jestem zainteresowana i z chęcią bym przetestowała. :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło jeśli zostawisz komentarz :) Uszanuj mój blog i nie reklamuj się u mnie swoim linkiem-jeśli masz bloga,trafię do Ciebie po nicku :)

Pamiętaj że wraz z rozporządzeniem RODO,komentując zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych,które są bezpieczne i używane tylko w celu publikacji komentarza :)