środa, 29 sierpnia 2018

Pierre Rene-mini recenzje 6 produktów do makijażu :)

Cześć :)
Dzisiaj taki zbiorczy post-zajrzałam do swojego kosmetycznego pudełka i wybrałam wszystkie rzeczy od Pierre Rene :) Zamiast robić każdemu osobny wpis,poczytacie dziś o wszystkich 6 kosmetykach :) Zapraszam :)
Baz pod makijaż zwykle nie używam-nie lubię zbyt dużo warstw na twarzy (krem,baza,podkład,puder), a w dodatku rozświetlających gdy lubię matową twarz? Tym bardziej :) Jednak tak ładnie prezentowała się w buteleczce,że musiałam spróbować :)
Kolor bazy to bardzo jaśniutki róż z migoczącą rozświetlającą poświatą.Cudowne satynowa konsystencja,jakby silikonowa,fantastycznie wygładza dzięki czemu podkład lepiej się rozprowadza .Na szczęście nie świeciłam się na buzi jak bombka,czego się obawiałam-mając tłustą cerę nie lubię błysku na całej twarzy.Trzeba przyznać że twarz jest jakby zdrowsza.Jednak po nałożeniu kryjącego podkładu wszystko znika,więc w moim przypadku tak naprawdę nic mi nie daje,nie jest mi potrzebna. Nie zauważyłam też np.przedłużenia trwałości podkładu.
Mimo iż wolę rozświetlacze w kamieniu,bo do rozprowadzania płynnych trzeba mieć wprawę a nieumiejętna ręka zrobi na policzkach świecące placki,to ten rozświetlacz nie sprawia problemów, jest gęsty,satynowy i jego nakładanie jest całkiem proste :) 
Jak widać poniżej,jest gęsty,moim zdaniem zdecydowanie kremowy.Nie jest brokatowym koszmarkiem,tylko subtelnie połyskującym produktem,w odcieniu różowo-brzoskwiniowym-bardzo ładnym i uniwersalnym.Efekt jaki daje to piękny blask-ale nie połyskującej,perłowej tafli,tylko ma mnóstwo bardzo drobnych rozświetlających drobinek. Są dwa dostępne odcienie-Champagne i Rose Gold,tyle że ja nie wiem który mam :D Na butelce nie ma info i nie pamiętam już czy rozświetlacz był w pudełku...Mimo to lubię nim muskać kości policzkowe i grzbiet nosa,w dodatku ślicznie pachnie i uprzyjemnia stosowanie. Lubię też większą ilość dać np.na dekolt-efekt jest olśniewający zwłaszcza w sztucznym świetle :)
Dla mnie ten puder był straszny od pierwszego wejrzenia-nie znoszę babcinej,staromodnej panterki a sam puder jest dosyć ciemny,matowy,szaro-bury. Jak na odcień warm,to moim zdaniem nie jest ciepły,raczej neutralny.Producent zapewnia o silnej pigmentacji-jest bardzo słaba,a puder jest dosyć twardy.
To tyle wad,teraz zalety :) Tak tak,o dziwo go używam :D Terracotta to puder brązujący,matowy i u mnie fajnie sprawdza się w konturowaniu :) Zwykle tylko poprawiam nim nos,czasem troszkę policzki,ale cieszy mnie to że nie jest pomarańczowy,rudy,tylko neutralny i naturalny-takie lubię :) Sama jestem zaskoczona ze znalazł u mnie miejsce w makijażu bo bronzerów raczej nie używam:)
To jest super kosmetyk dla mnie! Kojarzycie słynny od lat produkt Inglota Duraline? To właśnie Liquid Primer od Pierre Rene ma to samo zastosowanie :) Doskonale zamienia sypkie cienie czy pigmenty w kremowe,dodając im intensywności,trwałości.U mnie świetnie sprawdza się jako baza pod cienie-wydobywa ich kolor,utrwala na cały dzień.
Można dodać kroplę do podkładu-będzie trwalszy i wodoodporny,możemy go zastosować jako bazę pod szminkę dla jej utrwalenia.Możemy wpuścić kropelkę do opakowania gdy tusz do rzęs nam wyschnie :) Primer ma szklaną pipetkę,jest płynny i jakby lekko tłusty,bardzo wydajny bo dosłownie dotknięcie pipetki wystarcza mi na posmarowanie obu powiek pod cienie :) To produkt do którego wracam i mam drugą buteleczkę. Nadmienię jeszcze że cenowo wychodzi lepiej niż Inglot-trzeba wydać mniej więcej tyle samo (ok.35-37 zł) ale Inglot ma 9 a Pierre Rene 15 ml :)
Tusz wizualnie zapowiada się przyjemnie,wygląda ekologicznie,a zieleń sprawia wrażenie produktu naturalnego bądź dającego naturalny efekt.Tusz  z technologią anti-pollution,czyli ochroną przed niekorzystnym wpływem czynników zewnętrznych,dzięki zawartości oleju rycynowego,protein pszenicy i D-panthenolu.
Szczoteczkę ma silikonową,lekko łukowatą,z krótkimi gęstymi włoskami. Pięknie rozczesuje rzęsy,nie są posklejane,ale tak jak myślałam-daje bardzo naturalny efekt,pogrubienie jest słabiutkie nawet z dwoma warstwami.Fajny na co dzień gdy nie potrzebujemy rzęs firan :) Dosyć trwały,nie kruszy się.
Och mój kolorystyczny ideał! Idealny,neutralny odcień nudziaka,beżowo-różowy,na bladziochu wyraźny a jednocześnie codzienny.Pięknie pogłębia naturalny kolor ust :)  Ma też śliczne eleganckie opakowanie :)
Aplikator wygodny,sam błyszczyk świetnie napigmentowany,gęsty,kryjący,ale lekko się klei jak to w tego typu produktach bywa. To wszak jednak błyszczyk a nie szminka w płynie :) Nadaje ustom piękny,soczysty blask. Trwałość gdy nic nie jemy ani nie pijemy jako taka,może ciut dłuższa niż zwykłe błyszczyki,ale dużo słabsza od zwykłej szminki.Mimo to lubię ją,nie rozpływa mi się poza kontury ust,mam zawsze w torebce :) 
Dostępnych jest 6 odcieni,ja mam 03 Soft Shell :)
(zdjęcie ze strony Pierre Rene).

Jak widzicie,każdy z produktów ma u mnie swoje zastosowanie :) Oceniam je ogólnie na czwórkę,jedynie utrwalaczowi daję piątkę :)
Znacie któryś z produktów? Który Wam się spodobał? :)

18 komentarzy:

  1. Mnie ciekawi bronzer jego opakowanie jest piękne! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam żadnego z nich, ale z Pierre Rene używam aktualnie tuszu Super Curly i daje radę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi sie podobaja rozswietlacz i baza rozswietlajaca, a bronzer ma przepiekny kolorek <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też nie przepadam za bazami. Jednak się robi niezła szpachla przy tylu warstwach i na co dzień jest zbędna. Płynnego rozświetlacza nigdy nie miałam. Puder już w opakowaniu wygląda po prostu brzydko. Duraline nigdy nie miałam, ale na ten z pierre rene, bym się skusiła. Inglot mnie denerwuje bo ciągle podwyża ceny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Musze się zaprzyjaźnić z tym primerem:D
    pozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ok, nie znam żadnego z tych produktów, ale może przyjrzę się bliżej temu utrwalaczowi. Z Pierre Rene mam swojego ulubieńca - podkład skin balance :)

    OdpowiedzUsuń
  7. uwielbiam efekt rozświetlenia, chętnie sięgam po takie bazy, LIQUID PRIMER to ciekawy kosmetyk choć ja cienie używam dosłownie od święta

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię kosmetyki Pierr Rene. Moi ulubieńcy to pomadki, z tego Cover Gloss mam 04. Natomiast nie lubię rozświetlacza (niewidoczny). liquid primera (nie lubię cieni nakładać na niego, za tłusty, kredki mi po nim nie idą, ślizgają się, on faktycznie tylko do pigmentów). Lubię też róż, tusz był nie najgorszy, podkład taki sobie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja nie przepadam za tą marką. Wole minerały: )

    OdpowiedzUsuń
  10. Pamiętam odległe czasy studniówki i moje pierwsze cienie do powiek tej marki. Myślałam wtedy, że są mega luksusowe i szczyciłam się nimi na prawo i lewo :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Od kiedy dostałam ten liquid primer na Meet Beauty nie bardzo wiedziałam co z nim zrobić, bo jedyne zastosowanie o jakim słyszałam to pod cienie do oczu. Ale muszę spróbować dodać do podkładu kroplę. Ogólnie ten różowy rozświetlacz u mnie się sprawdza też pod podkład. Wtedy nawet z matowym podkładem masz satynowe wykończenie ;) Oczywiście trzeba aplikować odrobinę i nie na całą twarz tylko punktowo, ale i tak efekt jest naprawdę ciekawy ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. W rozswietlaczach zawsze balam się, ze będę mieć efekt brokatowej maski jak z karnawału. A tu widzę nie ma co się bać :) pozdrawiam i zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Na primer bym się skusiła :) a błyszczyk podoba mi się 04, szkoda, że baza nie zdała egzaminu....

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo ładny ten błyszczyk :) Podobny produkt do tego Liquid Primera ja mam z My Secret i sprawdza się równie świetnie :)

    OdpowiedzUsuń

Będzie mi miło jeśli zostawisz komentarz :) Uszanuj mój blog i nie reklamuj się u mnie swoim linkiem-jeśli masz bloga,trafię do Ciebie po nicku :)

Pamiętaj że wraz z rozporządzeniem RODO,komentując zgadzasz się na przetwarzanie swoich danych osobowych,które są bezpieczne i używane tylko w celu publikacji komentarza :)