Hej hej :)
Pamiętam że dawniej nie lubiłam testować próbek,miniaturek-jaki to błąd,można znaleźć takie fajne perełki :) Dzięki mojej ulubionej krakowskiej Drogerii Pigment poznałam właśnie dwa fajne masełka do ciała o obłędnych zapachach i świetnych właściwościach :) Wiem...już wiecie że są super,ale mimo to poczytajcie recenzje :D
O jakich masełkach dziś mowa? Najpierw napiszę co je łączy :) Oba są polskie,naturalne,bez szkodliwych składników,wegańskie no i wspaniałe! :) Są to masełka od firm Nacomi i Mokosh :) Oba mam w miniaturowych słoiczkach o pojemności ok.30 ml-ale oczywiście w sprzedaży są dostępne w normalnych,dużych opakowaniach :)
Zacznijmy od:
Nacomi Body Mousse Coconut-Banana Shake :) I teraz wyobraźcie sobie ten zapach...kokos,banan...Boże,jak ten mus pachnie! I wcale kokos nie przytłoczył banana jak to często z kokosami w duetach bywa,wspaniale czuć dojrzałego,słodkiego banana z czystą,wiórkowo-kokosową nutą-mega!
Body Mousse to jak nazwa wskazuje-mus. Czemu więc mówię że masełko? Bo to taki mus,który na ciele pod wpływem ciepła,robi się maślany,tłusty,olejkowy. I mimo że brzmi to średnio, nie ma się czego obawiać-przy niewielkiej ilości cudownie się rozprowadza i spora część wchłania,dzięki czemu nie ma odczucia śliskości na ciele.
Tego typu produkty najfajniej nakładać tuż po wyjściu z pod prysznica,więc warto mieć go w łazience :) Na ciepłej,rozgrzanej skórze fajniej się wchłania,składniki głębiej wchodzą w skórę,co oczywiście oznacza że lepiej działają :) A mus świetnie odżywia,lekko natłuszcza i regeneruje skórę-zarówno przesuszoną,jak i podrażnioną np.słońcem :) Zapach utrzymuje się jakiś czas na skórze,ale jest dla wielbicielek słodkości-mnie zupełnie nie męczy ani dusi,ale trzeba lubić słodkie nuty :)
Jeśli wolicie lżejsze zapachy, pewnie zainteresuje Was Mokosh Masło do ciała Melon Ogórkiem :)
Gdy odkręciłam słoiczek i powąchałam pierwszy raz,to aż głośno powiedziałam "łaaaał!" :D Niby za świeżymi zapachami średnio przepadam,ale akurat melon,ogórek (i np.,aloes) mieszczą się w moich ulubieńcach :)
Tutaj chyba ciut bardziej czuć melona,ale świeżość soczystego ogórka również jest :) Zapach jest wyjątkowy,idealny na lato,przypomniał mi przy pierwszym powąchaniu jakieś perfumy,coś w stylu I love love od Moschino,ale nie kierujcie się tym tropem bo to nie dokładnie taki zapach tylko jakby w stronę świeżych,znanych perfum :) A samo masełko? Bardzo fajnie się rozprowadza,jest już bardziej masełkowe niż Nacomi,ale ciągle miękkie,lekkie i również częściowo się wchłania :)
One są dosyć podobne po użyciu,w obu miałam doskonale zregenerowaną miękką i pachnącą skórę,idealnie sprawdzają się po kąpieli :) To od Mokosh krócej zapachowo trzyma się na skórze,może dlatego że same nuty zapachowe są delikatniejsze :) Jednak przyjemność używania była tak samo fantastyczna w obu masełkach :)
Zamierzałam Wam napisać które bardziej przypadło mi do gustu,ale ciągle zmieniam zdanie :D Co oznacza że oba są świetne i ciężko wyłonić zwycięzcę :) Jeśli macie na któreś ochotę,sugerujcie się zapachem/ceną lub składami które podam niżej,bo na ciele sprawują się oba doskonale :)
Składy:
No i ważna zapewne dla Was rzecz-ceny :) Tutaj jest spora różnica :)
Mokosh 120 ml to koszt 55 zł (klik)
Nacomi 180 ml 27,06 zł :) (klik)
Znacie te produkty? A może macie inne kosmetyki z tych firm i coś polecicie? :)
Pozdrowionka! :)
Ten kokosowo-bananowy bym chętnie przygarnęła :p Już sobie wyobrażam ten zapach *_*
OdpowiedzUsuńTen ogórek z melonem musi być rewelacyjny:D
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie znad filiżanki kawy:)
Mokosh kusi ;)
OdpowiedzUsuńWersja z ogórkiem bardzo mnie zaciekawiła! <3 Ahhh, uwielbiam takie produkty - zwłaszcza moja cera dziękuje mi za każde, dobroczynne poczynanie :)
OdpowiedzUsuńPs. Detox to cudowny sposób na pozbycie się wszelkich toksyn z organizmu.Specjalny 40% kod rabatowy dla moich czytelników to coś z czego warto by było skorzystać.
Oba muszą cudnie pachnieć :D
OdpowiedzUsuńMus nacomi wygląda świetnie. Uwielbiam formuły które rozpuszczają się pod palcami w olejek. Na razie mam otwarte dwa masła i muszę skończyć choć jedno by kupić coś nowego. A w kolejce czeka jeszcze masełko the body shop, którego dawno nie miałam, a uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńNie znam, ale chętnie bym przetestowała :)
OdpowiedzUsuńMój blog-klik
Zaciekawiły mnie te produkty ^^ Zapewne muszą ładnie pachnąć ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! wy-stardoll.blogspot.com
Brałabym oba bez wahania :D
OdpowiedzUsuńWydają się być fajne. Kiedyś miałam mus od Nacomi, konsystencją wydawał się być taki sam, ale zostawiał tłusty film na skórze i obawiam się, że tu mogłoby być podobnie.
OdpowiedzUsuńMnie kusi mokosh!
OdpowiedzUsuńProdukty Nacomi znam i lubię, ale nic od Mokosh nie miałam. Dobrze, że można kupić mini wersję, bo ja akurat wolę kupić drobiazg i sprawdzić czy mi odpowiada, bo a)mniej wyrzucasz w błoto jak ci się nie spodoba b)mniej musisz się męczyć ze zużyciem jak u ciebie nie działa ;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie raczej mini wersji nie można kupić :( Z tego co widzę w internetach,jest to część z kompletu Travel Set w którego skład wchodzą takie miniaturki :)
UsuńPierwszy raz się z nimi spotykam :P
OdpowiedzUsuńA ja pierwszy raz spotykam Ciebie :D Cześć :D
UsuńNacomi miałam i byłam zadowolona, a mokosh chce spróbować :)
OdpowiedzUsuńMmmm uwielbiam takie świeże i owocowe zapachy (ogórek też lubię :D)
OdpowiedzUsuńKocham świeże zapachy, więc ja bym się skłaniała ku masełku Mokosh :) <3
OdpowiedzUsuńNacomi miałam, dwie wersje, straszny tłuścioch ;) świetny na zimę, ale Mokosh ogórkowy to bym chciała wypróbować :)
OdpowiedzUsuń