Wiecie,że jak pracowałam w Rossmannie,zaczepił mnie klient mówiąc że wyglądam jak japonka? pfff... :D
Przypomniała mi się ta sytuacja gdy zobaczyłam maseczkę o nazwie Weekendowy Zabieg Japoński :)Nie wiem czy wiecie,ale seria Yoskine pochodzi od jednej z moich ulubionych polskich firm Dax Cosmetics.Tak samo zresztą jak Celia,Perfecta,Cashmere i inne serie :)
Yoskine to luksusowa seria kremów,masek,stworzona we współpracy z japońskimi laboratoriami :)
Ja mam okazję cieszyć się trzema maskami Yoskine,dziś o pierwszej z nich :)
Yoskine Kirei Lifting weekendowy zabieg japoński to seria trzech maseczek-w trzech saszetkach,przeznaczona do stosowania od piątku do niedzieli :)
Na piątek i sobotę mamy takie same maseczki,ten sam skład :) Obie mają po 4 ml,zawierają kwasy które usuwają martwe komórki,wygładzają,zmniejszają pory.
Na niedzielę mamy coś bardziej odżywczego-po piątkowo-sobotnim wygładzaniu i polerowaniu,w niedzielę nakładamy odżywczą maskę m.in.z retinolem,która ma nas uchronić przed zmarszczkami,a w poniedziałek mamy obudzić się piękne i odżywione :D Ostatnia maseczka jest większa,ma 5 ml.
Maseczki nakładamy jak krem,na noc.Mnie te saszetki wystarczyły aż na 3 użycia,czyli przez 3 tygodnie robiłam sobie zabieg japoński.Czy wypiękniałam? no cóż :D
Maseczki są fajne,kojące,pachnące.Kremowa konsystencja i biały kolor,piątkowo-sobotnia pachnie intensywniej,bardziej kwiatowo,niedzielna prawie bezzapachowa i ciut tłuściejsza.Ładnie się wchłaniają,tzn.niezupełnie,bo zostawiają miękką powłoczkę na skórze,ale nie są tłuste ani oleiste,po prostu takie odżywcze. Rano moja tłusta cera wyglądała dobrze,nie świeciłam się,nie zapchała mi porów. Tak więc ogólnie nie zaszkodziła,ale i widocznych gołym okiem cudów nie zrobiła :)
Mimo wszystko można się pobawić w japonkę,czemu nie :D
Maseczka kosztuje niecałe 6 zł,można ją kupić zapewne w drogeriach,albo TUTAJ :)
Mam jeszcze do przetestowania termooczyszczającą i lodowy lifting-opiszę je za jakiś czas w jednym poście :)
Lubicie takie maski na noc,czy wolicie te do spłukiwania? :)
Czekam na recenzje pozostałych :)
OdpowiedzUsuńDziś wieczorem zapraszam na nowy post.
zajrzę na pewno :*
UsuńBardzo ciekawe, pewnie wypróbuję :-)
OdpowiedzUsuńCzasem mam takie na noc, choć raczej nie, bo pies mnie liże po fejsie :))
haha dobry pies :D
UsuńO tej maseczce nie słyszałam nie mniej jednak wolę takie maseczki, które można spłukać. Miałam kiedyś taką maseczkę bez spłukiwania z ziaji i dziwnie się czułam z tym faktem muszę powiedzieć
OdpowiedzUsuńJeszcze żadnego kosmetyku z tej firmy nie używałam ;)
OdpowiedzUsuńFajny pomysł z tą weekendowością maseczki :) Miałam jeden krem z tej serii, dobrze, że kupiłam go na dużej promocji, bo w informacjach od producenta miał powypisywane tzw. cuda na kiju, a nie robił NIC
OdpowiedzUsuńSzkoda, że w sumie nic wielkiego nie zrobiła :P Najważniejsze, ze nie skrzywdziła :P Mnie ciekawi lodowa i termo, czekam na recenzje :P
OdpowiedzUsuńJeszcze nie używałam takich na noc 😊
OdpowiedzUsuńja sobie ostatnio robiłam tą oczyszczającą, i powiem Ci, że spodziewałam się większego szału... :D
OdpowiedzUsuńjeszcze nie używałam maseczek na noc, bo ostatnio u mnie króluje kwas glikolowy i nocą się złuszczam :)
OdpowiedzUsuńMasz ładne duże oczy a nie małe i skośne. Włosy, owszem ciemne jak Japonka. Miałam żel do twarzy , krem i tonik z yoskine, mam słabość do tej serii Dax. Oo i cudowną szafirową mikrodermobrację.
OdpowiedzUsuńdostałam dokładnie takie same maseczki jak Ty, najbardziej zachwyciła mnie oczyszczająca i lodowy lifting :-)
OdpowiedzUsuńfajny pomysl z tymi maseczkami :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, ale ta termo-oczyszczająca interesuje mnie jeszcze bardziej ;)
OdpowiedzUsuń