Cześć :)
Znowu uzbierało mi się porządne denko, cieszy mnie to że udaje mi się aktywnie zużywać rozpoczęte kosmetyki, staram się pozbyć mani otwierania 4 kremów czy balsamów do ciała. Nie zawsze się to udaje, no ale idzie coraz lepiej :D Chodźcie poczytać ile opakowań wyrzuciłam w maju :)
Ciało :)
1. Cien Malina żel pod prysznic - jeden z trzech limitowanych pozycji z Lidla, mam jeszcze morelę w zapasie. Malina pachniała cudownie i dosyć prawdziwie, ale nie spodziewajcie się świeżych malin z krzaczka, a dżemu malinowego :) Cudeńko za grosze :)
2. Isana Summer Nights kokos z pomarańczą żel pod prysznic - tradycyjnie obiecuję sobie nie kupować Isany bo nie lubię, a tu ciach, zobaczę kokosa i głupieję :D Niestety znowu jestem na nie...Nie podobał mi się z mieszanką pomarańczy, był rozwodniony, mało kokosowy, mdły...Opakowanie cudne, nic poza tym, męczyłam się z nim i ostatnią 1/3 zużyłam do moczenia stóp.
3. Balea Bella Ciao mydło w płynie kupione jesienią w austriackim DM zużyliśmy dopiero teraz, bo to zapach wakacyjny i czekałam na ciepłe dni. Pachnie różowym pomelo, a dla mnie to zapach podobny do grejpfruta, mega świeży, soczysty, leciutko gorzki, wspaniały. Mam jeszcze żel pod prysznic z tej serii <3
4. Biały Jeleń Aloes żel do higieny intymnej - uwielbiam z tej firmy żel z Kozim Mlekiem, aloesowy też był fajny, odświeżający, nie powodował dyskomfortu. Ale kolejny raz kupię jednak Kozie Mleko :D
5. Avon On Duty Invisible 48h antyperpirant w kulce - bardzo fajny, dobrze chroniący (jesienią i zimą) przed poceniem deo :) Nie wiem jak sprawdziłby się w upały, w chłodniejsze pory jest świetny :)
Włosy :)
6. Head&Shoulders Refreshing Tea Tree - chyba jestem jego najlepszą reklamą :P Używam na stałe, więc znajduje się w każdym denku :D Stabilizuje moją skłonną do tłustego łupieżu głowę, jest gęsty, pieniący i nie ma intensywnego zapachu drzewa herbacianego - na szczęście :)
7. Gliss Kur Split ends Miracle odżywka do włosów - dostałam ją chyba w jakimś boxie, zużyłam, nie była zła, ale też bez wow. Dla mnie minimalnie za rzadka, za mało kremowa, ale włosy w miarę dobrze się rozczesywały.
8. Nowa Kosmetyka serum do skóry głowy - bardzo przyjemne, naturalne serum, lekko chłodzące, miałam troszkę dłużej świeże włosy i jakby lekko uniesione. Jestem za żeby wrócić kiedyś do niego :)
9. Schwarzkopf Palette farba W2 Ciemna czekolada - to kolejny stały kosmetyk w moich denkach, używam na odrosty regularnie, obecnie co 3 tygodnie :) Daje ciemny, ale ciepły odcień, ale nie mam wrażenia rudawych odrostów jak po niektórych brązach :)
10, 11. L'Oreal Excellence Cool Creme - farby które wygrałam na Wizażu, już przetestowane dosłownie kilka dni temu. Skusiłam się na chłodne, ultrapopielate brązy, planuję o nich osobną recenzję, ale muszę kilka razy umyć włosy żeby zobaczyć jak się trzyma - poczekajcie, a będzie o nich! :)
Twarz :)
12. LaLe krem pod oczy - naturalny krem o konsystencji jak masełko, gęsty, zbity, ale na skórze pięknie, satynowo się rozprowadza i lekko chłodzi :) Wchłaniał się też świetnie, nadawał się pod makijaż, ale częściej używałam go na noc.
13. Avon Planet Spa pianka do mycia twarzy Himalayan Moringa - mam mieszane uczucia bo co do oczyszczania nie mam zastrzeżeń, tak do zapachu owszem (ale to moja subiektywna opinia - nie śmierdział, ale miał męską nutę czego nie cierpię), oraz do tego że po dłuższym czasie zaczęła mnie wysuszać - ograniczyłam używanie do raz dziennie i było ok. Tylko dla tłustych cer moim zdaniem.
14, 15, 16 - maseczki w płacie. L'Oreal Age Specialist kocham! Wersja 45+ to moja ulubiona, płat jest nasączony bogato białym mleczkiem, które tak cudnie potem się wchłania w buzię! Zostawiając ją gładką jak brzuszek niemowlaka :D To moje kolejne opakowanie :) Garnier aloesowa też sprawiła się fajnie (opiszę osobno), a Oriflame była ok, ale nie wybiła się niczym specjalnym, przeszła mi bez echa :D
Pozostałe :)
17. Dior Poison Girl - woda perfumowana - zużyłam perfumy! Cud! Jejku, miałam je chyba 3 lata, no ale wiecie, jak się ma na półce jakieś 20 flaszek, ciężko zużyć coś do końca. Tutaj widziałam nadzieję, więc ostatnie zimne dni poświęciłam na ten zapach :D Waniliowe z nutką migdałów, tonki, otulające i bardzo trwałe :)
18. Maybelline Lash Sensational waterproof - wodoodporny tusz do rzęs który również jest moim must have w toaletce :) Używam w deszczowe, wietrzne dni, na wycieczki, imprezy, po prostu wtedy gdy wiem że nie mogę się rozmazać :)
Coś Wam się spodobało? Znacie te kosmetyki? Dajcie koniecznie znać :)
Balea Bella Ciao przecudowny zapach, mam jeszcze w zapasie, bo kupiłam kilka opakowań
OdpowiedzUsuńTa wersja zapachowa Balea Bella Ciao mega mnie ciekawi :) Gratuluję zużycia flakonika perfum, to prawdziwy wyczyn :D
OdpowiedzUsuńmiałam maseczkę z Oriflame i mam podobne zdanie :)
OdpowiedzUsuńTen zapach bella ciao to cudo!! Mam też ten żel isana, ale w sumie jeszcze nie używałam. Maskę loreala miałam fioletową i kojarzę, że była fajna :) Tusz Maybelline miałam nie wodoodporny, ale jakoś nie było szału. Muszę chyba wrócić do niego i jeszcze raz sprawdzić fenomen, albo może kupię podróbkę z Eveline podobno daje podobny efekt, a jest sporo tańsza :D
OdpowiedzUsuńO, akurat myślałam o tej piance z Avonu, ale jednak podziękuję ;-) Jest sporo produktów do oczyszczania, a boję się tego wysuszania skóry ;)
OdpowiedzUsuńPoison Girl są cudne :)
OdpowiedzUsuńFajnie ci poszło :) Malinka z Lidla jest super, mam nadzieje, że szybko nie zginie ze sklepu :) Mi się zapach pianki Avon podobał, ale jak wiesz ja lubię taką nutę :)
OdpowiedzUsuńMalinowy żel pod prysznic brzmi super i aż mi ślinka cieknie na myśl o tym zapachu 😁 miałam okazję używać tusuz Meybelline tylko w normalnej wersji i co ten tusz robił na moich rzęsach to był obłęd-rzęsy do nieba ❤️
OdpowiedzUsuńBella ciao kupiłabym dla samej nazwy. Włoskie klimaty to ja :D. Z całego denka używałam tylko head&shoulders. W sumie to teraz używam go bardzo regularnie, bo moja skóra głowy po drobnym zabiegu szaleje. Od miesiąca nie mogę się ogarnąć :O
OdpowiedzUsuń