Cześć :)
Produkty do mycia twarzy to jedne z ważniejszych kosmetyków w mojej pielęgnacji. Lubię różne formy, począwszy od pianek, żeli, po pasty myjące. Ostatnio mam fazę na pianki, ale na razie kończę jeszcze dzisiejszego bohatera - żel aloesowy od Garnier. Natomiast maseczkowo długo miałam hopla na te w płacie, ale obecnie staram się unikać ich zakupu - wiadomo jak to cenowo wychodzi :) Chodźcie poczytać jak sprawdziła się u mnie aloesowa seria Garnier :)
W skład aloesowej serii wchodzi kilka produktów i na dzień dzisiejszy interesuje mnie jeszcze krem-żel do twarzy, jak spotkam to zakupię :) A mój dzisiejszy bohater to Hyaluronic Aloe Gel i ma on dogłębnie oczyszczać, usuwać nadmiar sebum i zmniejszać pory. Zawiera oczywiście wyciąg z aloesu i kwas hialuronowy.
Ja ogólnie bardzo lubię żele z Garniera, miałam już kilka rodzajów i podobnie jak poprzednicy, aloesowy doskonale się pieni - wystarczy niepełny klik pompką aby dogłębnie oczyścić twarz powstałą pianką :) Pachnie świeżo, czysto, delikatnie roślinnie - jak to aloes :)
Używam co wieczór po użyciu płynu micelarnego (z tej serii też jest, muszę spróbować) i buzia jest świeża, czysta, nie podrażniona ani nie spięta. Dzięki temu że wystarczy niewielka ilość, jest bardzo wydajny. Zdecydowanie polecam i to na pewno nie jest mój koniec przygody z żelami Garniera :)
Skład:
Maska w płacie Hyaluronic Aloe Tissue Mask to doskonale nasączony płat o zapachu takim samym jak żel :) Mam wrażenie że czułam lekki chłodek po nałożeniu płatu, ale tylko na chwilę, potem rozgrzała się na twarzy :)
Maska jest podwójna, tzn. ma biały płat który nakładamy na skórę i niebieską zewnętrzną powłoczkę którą zdejmujemy, ma to chyba ułatwiać nakładane płatu :) Na zdjęciu mam oba :D
Po zdjęciu maski po kilkunastu minutach, pozostałości płynu wchłaniały się ok. 15 minut. Na szczęście w tym czasie nie odczuwałam lepkości którą mam często po maskach tego typu, buzia była po prostu mokra jak po żelu aloesowym :) Ale wchłonęło się prawie całkowicie, odczułam dobrą dawkę nawilżenia :)
Oba produkty sprawdziły się fajnie, odświeżyły i nawilżyły skórę. Znając mnie, pewnie jeszcze na jakiś płat sie skuszę :D Na razie mam 3 w zapasie i je na pewno zużyję :)
Skład maski:
Oba produkty kupiłam w Rossmannie, żel kosztował ok.15 zł, maska ok.12 :)
A Ty czym obecnie oczyszczasz twarz? A maski w płacie lubisz? :)
A Ty czym obecnie oczyszczasz twarz? A maski w płacie lubisz? :)
Ah SLS w żelu do twarzy to dla mnie za mocne
OdpowiedzUsuńAkurat teraz żel Delia i pianka Vianka (się mi zrymowało ;)) a z Grnierem mam skomplikowane relacje haha
OdpowiedzUsuńMnie jakoś ta marka nie przekonuje. Jedynie maski do włosów mam w planie wypróbować :D
OdpowiedzUsuńTen żel muszę koniecznie wypróbować :)
OdpowiedzUsuń